poniedziałek, 1 lipca 2013

tematy

Wczorajsza nasza dyskusja ocierała się troszeczkę o problem, o którym często myślę - co warto fotografować?
Zaglądając do różnych stron o tematyce fotograficznej natykam się na ogromną ilość zdjęć o niczym. Tu zobaczę kwiatek, tam drzewko, a tam jeszcze gołą kobietę. O ile jeszcze są to tematy pokazane w jakiś, specyficzny sposób, to jeszcze mogą być interesujące, zazwyczaj one po prostu są. Nie wiem kto, czy co kieruje myślą wielkiej rzeszy fotografujących, sprawiając, że nie widać na ich zdjęciach po prostu ludzi i tego czym się zajmują, czym żyją.
Już dosyć dawno doszedłem do wniosku, że powinienem starać się fotografować to, co jest unikalne, to czego nie będzie można zobaczyć za kilkanaście, kilkadziesiąt lat. Bo przecież i kwiatki i kobiety będą podobne w przyszłości, ale choćby piaskarzy nad Wisłą w Warszawie już nie uświadczysz. Dlatego staram się zrobić choć kilka zdjęć z lokalnego odpustu, czy jakiejś remontowanej właśnie kamienicy, która jak ta we Włocławku po remoncie straciła cały swój wcześniejszy urok.



14 komentarzy:

  1. Ładne kwiatki, podobnie jak ładne kobiety, w sposób naturalny przyciagaja uwage, może stąd ich zdjęc tyle?No i czasem łatwiej pstryknąć makro, niż trafić unikalny budynek, choc to pewnie dość ryzykowna teza, bo dobre makro zrobic nie tak łatwo, a sprawa i tak polega na spostrzegawczości i preferencjach, jednak.
    Staram sie pokazywać rzeczywistość, w stanie i świetle zastanym, stylistyka reportażu jest mi bliska.
    I ciągnie mnie do portretowania starych ludzi, tylko odwagi brak, więc czasem ukradkiem, a czasem znajomym robię zdjęcia, ale tu powstaje mały problem, nie każdy akceptuje swoja wiekową urodę, nazwijmy to, kwestię umiejętności tu pomińmy;)
    Pozdrawiam z Wrocławia:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo istotne uwagi... Wybieramy to, co nas pociąga i fascynuje, wybory wynikają wprost z osobowości, wiele o nas mówią, kreślimy nimi mimowolnie autoportrety... A z odwagą ku robieniu portretów starszym i przygodnym ludziom jest prawdopodobnie tak, że przebiega ona równolegle do delikatności "bycia", pięknej i nieco zanikającej cechy... Wydaje mi się, że gdyby trzeba było nabierać śmiałości jej kosztem - traciło by się coś niezwykle wartościowego ze swej konstytucji psychicznej. Problem do rozważenia - czy warto... Odwzajemniam pozdrowienie :) Ania

      Usuń
    2. W fotografowaniu jak i w życiu w takich sytuacjach najważniejsze jest dobre zachowanie i życzliwość. Śmiałość nie jest zbytnio potrzebna, czasami granica między śmiałością a bezczelnością ulega zatarciu.

      Usuń
  2. Nie fotografuję nigdy, nikogo bez pytania o zgodę. A w dobie "faceboga" - o zgodę trudno. Ludzie boja się być ośmieszani, umieszczani byle gdzie i bez powodu.
    Co do pytań Andrzeju - przyznaję, że fotografuję wszystko, co uważam za godne uwagi. I "brzydkie" i "ładne" - to zniszczone i wyremontowane. Co nie narusza nikogo i niczego. Nie robię nigdy zdjęć za wszelką ceną. Natomiast jeśli takowe wymaga jedynie mego poświęcenia:) to zawsze poświęcam się :)))

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie pytam o zgodę, nie publikuję zdjęć ośmieszających, nie robię zdjęć w kłopotliwych sytuacjach, nie pędzę za sensacją. Gdy "patrzę" przez obiektyw na człowieka to "On" się raczej uśmiecha i jest zadowolony, że zwracam na niego uwagę.
    W miejscach publicznych nie trzeba pytać o zgodę.
    Wszystko jednak musi być etyczne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wracamy więc do tego, jak ważne są intencje. Kiedy dwie osoby robią to samo, - wcale nie musi tego samego oznaczać - gesty rozróżnia nastawienie, z jakim są czynione. Zasada uniwersalna :))

      Usuń
    2. Można mieć te same intencje, lecz nie umieć się zachować. Delikatność nie jest cechą każdego człowieka.
      Nad wrażliwością do drugiego człowieka pracujemy całe życie.

      Usuń
    3. A skąd wiesz, co kto uważa za ośmieszanie? Ja nie potrafię tego ocenić.
      Kiedyś na Rynku w Jaśliskach próbowałam zrobić zdjęcie. I wcale nie siedzącym tam na ławeczkach "panom". Zostałam zrugana. Nie będę cytowała. W każdym razie z kadru mi nie zleźli:(
      Podobnie było kilka razy w różnych okolicznościach przyrody:). Co powiesz, jak ktoś Cię spyta - a po co?
      Śmiałość tu w moim odczuciu nie ma nic do rzeczy.
      '

      Usuń
    4. Wydaje mi się, że aby dojść do jakichś konkluzji, trzeba by przejść jednak od czysto teoretycznych dywagacji do konkretnej sytuacji, jak Iwona :) Opowiem Wam historyjkę a'propos, która spotkala mnie niedawno... Malowałam - tak mi powiedziano -"cudzy widok". :))) Ale prosze o cierpliwośc, gdyż będzię - z ukłonem w stronę Andrzeja zainteresowań romańskich - o ciekawych resztkach, w dodatku mało znanych (ukrywają się :)i nieczęsto odwiedzanych. Na Mazowszu pd. Przygotuję kilka zdjęć, obiecuję. Poważny problem może wyłonić się ze źle zrozumianego gestu - niestety trzeba chyba pogodzić sie, że nie zawsze nasze intencje są prawidłowo interpretowane... I założyć pewną ilość pomyłek w drugą stronę...

      Usuń
  4. Ja na studiach miałem zajęcia z etno. Praktyki polegały na tym, że chodziło się po wsiach z mikrofonem i namawiało się ludzi aby zaśpiewali piosenkę do mikrofonu. Nigdy nie zdarzało się, żeby namówić kogoś z marszu. Trzeba było najpierw się nagadać, przygotować delikwenta. Podobnie chyba jest z większością naszych działań społecznych. Najpierw należy przeprowadzić przygotowania, wyjaśnić powody, a jak potrzeba to i użyć argumentów chemicznych.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To zupełnie inna "bajka" Andrzeju. Głosu nie widać. Za mikrofonem można ukryć się. Przed obiektywem już nie.
      Nie chodzi również o mój brak daru przekonywania. A z mikrofonem chadzałam i ja. Ba, pracowałam w Radiu i trochę akurat te:) mechanizmy znam. Ludzie chętnie gadają. Mniej chętnie piszą, gdy mają się pod słowami swoimi podpisać, a występ przed kamerą czy obiektywem aparatu to insza inszość.

      Usuń
  5. Masz oczywiście rację, tylko my najczęściej robimy zdjęcia nie wymagając specjalnego pozowania. W moim przypadku zwykle jest tak, że mój "temat" dowiaduje się że został zdjęty już po fakcie. Teraz może protestować i wtedy oczywiście skasuję zdjęcie, lub się uśmiechnąć.
    Naprawdę rzadko mi się trafiają protestanci, oczywiście wcześniej oceniam jakie będą reakcje.

    W tym wpisie chciałem jednak zwrócić uwagę, że chętniej fotografujemy krajobraz pusty niż zaludniony. Czyżby należało po naszej dyskusji wyciągnąć wniosek, że wolimy niby łatwiejsze tematy od tych wymagających naszego zbliżenia się do drugiego człowieka. Myślę, że w dobie niezliczonego roju pstrykaczy, problem znalezienia się przed kamera stał się mniej krępujący. Czasami ktoś się buntuje dla zasady.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trudno:)) Robię i będę robiła zdjęcia odczłowieczone. Ale wcale nie ze strachu czy niechęci. Prawdę powiedziawszy bardziej interesuje mnie krajobraz niżeli człowiek. Oczywiście jeżeli takowy pojawi - pojawia się u mnie w kadrze, to będzie/jest tylko wątkiem pobocznym, uzupełnieniem opowieści jaką chciałabym zawrzeć. Może być daleko, w tle. Nierozpoznawalny.
      Jeśli odwiedzasz mój blog, to zauważysz, że są u mnie ludzie. W skansenie czy pod zamkiem w Baranowie. Jednakże portrety nie są moją pasją i raczej nie będą. Zresztą z podobnej przyczyny nie kręcą mnie zdjęcia makro. Choć też zdarza się, że je robię. Ot tyle ja - od siebie:)

      Usuń
    2. Przecież Twoje zdjęcia są pełne ludzkiej refleksji, nie jest tak, że gdy nie ma na nich ludzi to są odczłowieczone. Odczłowieczone to te, które obrażają odbiorcę. Twoje są pełne piękna i głębokiej, wrażliwej myśli.
      Oczywiści każdy ma swoją działkę, którą lubi i w niej się dobrze czuje. Ja też nie jestem portrecistą, ale lubię zajrzeć czasami komuś głębiej w oczy.
      pozdrawiam

      Usuń