znany organizator wspaniałych wypadów zagranicznych i różnych nietypowych imprez krajoznawczych, zadzwonił do mnie z propozycją wybrania się na taką imprezę na Polesie:
Jak widać, z planu można wybrać różne warianty pobytu : kajakowy, rowerowy, festynowy . Na pewno można zrobić wiele fajnych zdjęć, tym bardziej, że poruszanie się przez granicę będzie możliwe bez uciążliwych kolejek na podstawie paszportu. Ważna też będzie patriotyczna część, poświęcona walkom z sowietami w 1939 roku.
Osobiście mam wielką ochotę tam pojechać, bo i tereny ciekawe, mi mało znane, a i możliwość łatwego przekraczania granicy też jest ogromną zachętą.
Gdy coś więcej ustalę to będę tu donosił. AB
dalsze informacje
Poniżej zamieszczam za i przeciw:
Obok Biegu Polesie powstaje kamień-pomnik upamiętniający okoliczne walki KOP w 1939
Na marginesie Biegu Polesie, ale jako ważne wydarzenie w ramach Europejskich Dni Dobrosąsiedztwa OTK Rzeźnik zaangażowany jest w budowę pomnika ku czci żołnierzy Korpusu Ochrony Pogranicza walczących w okolicy tymczasowego przejścia granicznego we wrześniu 1939.
W ubiegłym roku, w ramach Europejskich Dni Dobrosąsiedztwa odbyła się konferencja poświęcona Bitwie pod Szackiem. Uczestnicy konferencji zwrócili uwagę m.in. na powszechny brak wiedzy o tym wydarzeniu jak i o innych walkach stoczonych przez Wojsko Polskie z Armią Czerwoną we wrześniu i październiku 1939 oraz na fakt, że wielu żołnierzy KOP, którzy polegli lub zostali pomordowani podczas i po bitwie nigdy nie znalazło ani godnego pochówku ani innej formy upamiętnienia.
W wyniku wspólnej inicjatywy OTK Rzeźnik, Instytutu Studiów Migracyjnych, Gminy Wola Uhruska oraz Placówki Straży Granicznej im. gen. bryg. Wilhelma Orlik-Rückemanna w Zbereżu powstał projekt pomnika upamiętniającego okoliczne działania wojenne zgrupowania KOP. Projekt ten obejmuje postawienie głazu narzutowego wraz z umieszczeniem na nim pamiątkowej tablicy wizerunku odznaki pamiątkowej KOP. Stanie on przed placówką Straży Granicznej w Zbereżu, gdzie przeprawiały się przez Bug oddziały KOP.
Pomnik ma być odsłonięty 15 sierpnia 2013, podczas ceremonii zakończenia tegorocznych Europejskich Dni Dobrosąsiedztwa. Zapraszamy do uczestnictwa w odsłonięciu pomnika!
BITWA POD SZACKIEM została stoczona w dniach 28-30 września 1939 roku w okolicach Szacka (teren II RP). Przyczyną starcia była agresja ZSRR na Polskę. Bitwę stoczyły ze sobą 52 Dywizja Strzelecka Armii Czerwonej pod dowództwem gen. Iwana Russijanowa i Korpus Ochrony Pogranicza dowodzony przez gen. Wilhelma Orlika - Ruckemanna. Siły strony polskiej były nieporównywalnie mniejsze do ZSRR. Polacy dysponowali 4 tysiącami żołnierzy i 16 działami, zaś Rosjanie 13 tysiącami żołnierzy, 15 czołgami i 15 działami. Walki o Szack rozpoczęli Sowieci, tym samym uprzedzając zamiar ataku ze strony polskiej. Polacy podpuścili wroga blisko, dzięki czemu doszło do zniszczenia ośmiu czołgów, ostrzelania wsi przez artylerię i krwawej walki na bagnety. Polakom udało się zająć Szack i znaleźć zaopatrzenie, które poprawiło sytuację wyczerpanego fizycznie i psychicznie wojska. Sowieci poprowadzili co prawda kontratak, ale nieudany. Taktyczne zwycięstwo odnieśli więc Polacy. Polskie oddziały wycofały się ze wsi, ponosząc straty w ciężarówkach i działach, które trzeba było zostawić. Ogółem BITWA POD SZACKIEMpochłonęła 500 ofiar oraz dużą liczbę amunicji i sprzętu ze strony KOPu. Dowiedz się więcej na temat przyczyn, przebiegu i skutków tej bitwy, czytając artykuły w portalu historycznym dobroni.pl
-----------------------------------------------------------------------
Kampania Wrześniowa na Polesiu i Wołyniu
17.IX.1939 - 1.X.1939
(...) byłem świadkiem i uczestnikiem walk Korpusu Ochrony Pogranicza /później będę pisał KOP/, które się zaczęły właśnie 17 września, a które doprowadziły oddziały KOP z samej granicy polsko-bolszewickiej aż na zachód od Bugu. W książkach wydanych w Kraju są bardzo krótkie wzmianki o walkach KOP, ale w formie narzucającej domysł, że KOP walczył z Niemcami. (...) To, że o tych walkach prawie nic się nie wie, umożliwia podtrzymywanie tezy reżimu, że bolszewicy przyszli we Wrześniu nam na pomoc.Wspomnienie to napisałem na podstawie nie tylko pamięci, ale głównie na podstawie szczegółowych notatek, które spisałem w parę miesięcy po wydarzeniach. Wszystkie oceny sytuacji, wydarzeń i osób są osobistymi ocenami gen. W. Orlik-Rueckemanna, ostatniego dowódcy Korpusu Ochrony Pogranicza. [1]
Przed 17 września
We wrześniu 1939 r. byłem w składzie sztabu dowództwa KOP i brałem udział w jego czynnościach. Pod wpływem wypadków wojennych już w pierwszych dniach wojny dowodzenie oddziałami granicznymi z Warszawy stawało się iluzoryczne. Dowódca KOP zdecydował ewakuację dowództwa KOP z Warszawy do Pińska. (...)Dowództwo KOP nie uzyskało żadnych decyzji co do użycia KOP - ani w Naczelnym Dowództwie, ani w Ministerstwie Spraw Wojskowych. Zatwierdzono tylko pisemnie spalenie akt mobilizacyjnych dowództwa KOP. (...)
17 września 1939
Dnia 17 września dowództwo KOP otrzymało w Dawidgródku o godzinie 5 rano pierwsze wiadomości z odcinków granicznych o agresywnym zachowaniu się bolszewików i o próbach przekroczenia granicy. Po stronie bolszewickiej oprócz oddziałów granicznych wystąpiły również wojska regularne. Dały się ustalić silne uderzenia piechoty i broni pancernej na północ i południe od Polesia. Dowództwo KOP wydało rozkazy szczegółowo ustalające sposób walki, organizację oraz zadania oddziałów. Dowództwo KOP zdawało sobie sprawę ze słabości własnych sił. Słabość ta wynikała z:a/ nikłych stanów liczebnych KOP /przesunięcie odwodów dla utworzenia nowych oddziałów i przedłużenia naszych skrzydeł na południu do armii gen. Kazimierza Fabrycego/;
b/ słabego uzbrojenia, braku artylerii i działek przeciwpancernych;
c/ dużego procentu mniejszości narodowych;
d/ braku wyposażenia do działań ruchomych, braku taborów i kuchni polowych.
Dowództwo KOP nie rozporządzało dosłownie żadnymi polowymi środkami łączności. Już w pierwszym dniu wojny dowództwo KOP miało łączność tylko z brygadą “Polesie”, pułkiem “Sarny” i baonem “Kleck”. [2] (...)
Dzień 18 września
W godzinach rannych napór nieprzyjaciela nieco silniejszy. (...) pod wieczór znowu podjęcie działań. (...)W terenie rosną nastroje pro-bolszewickie. Dowództwo KOP przejeżdżając z Dawidgródka do Stolina natknęło się w miejscowości Bereżno na bramę powitalną wystawioną przez ludność dla bolszewików w przekonaniu, że KOP już opuścił ten teren.
Dzień 19 września
Baon “Kleck” i baon “Ludwikowo” wycofują się przez lasy w kierunku na Łuniniec bez kontaktu z nieprzyjacielem. Baon “Sienkiewicze” cofa się pod silnym naporem około dwóch baonów piechoty z artylerią i czołgami na Łuniniec.Baon “Dawidgródek” wycofuje się we wczesnych godzinach na Stolin pod naporem co najmniej baonu piechoty z czołgami. Pułk “Sarny” trzyma się mimo ciężkich walk. Stwierdzono /po stronie nieprzyjaciela/ około pułku piechoty z artylerią i czołgami, i małymi oddziałkami konnymi. (...)
Gen. Kleeberg nie ma wiadomości o Naczelnym Dowództwie. Brześć nad Bugiem padł, pod Kobryniem walczył płk Epler, Kowel w naszym ręku. Warszawa i Lwów bronią się. Gen. Kleeberg chce zebrać swoją grupę w rejonie Kamienia Koszyrskiego i 23 września ruszyć w kierunku południowym na Kowel, a następnie na Łuck. Dowódca KOP zgłasza swój akces. (...) Rozdzielenie obu grup powinno się skończyć w rejonie Kowla. (...)
Dzień 23 i 24 września
Zostały wydane rozkazy w nocy 22 na 23 września, zarządzające zmianę kierunku marszu grupy KOP z południowego /Czeremoszno-Kowel/ na zachodni /Kamień Koszyrski-Włodawa/. (...)Bitwa pod Szackiem
Kolumna północna idąc bardzo złymi drogami osiąga rano 28 września lizjerę lasu pod miejscowością Mielniki. Kolumna południowa osiąga przed świtem 28 września swym czołem lizjerę lasu na wschód od miejscowości Szack. (...)Miejscowość Szack jest zajęta przez piechotę i czołgi bolszewickie. Dowódca grupy KOP, wracając w nocy z lizjery lasu pod miejscowością Szack do miejscowości Borowo, spotyka gros oddziałów kolumny południowej i ppłka Sulika, któremu wydaje krótkie dyspozycje: “Będziemy się bić z bolszewikami. Ubezpieczyć las i zorganizować obronę przeciwpancerną”.
Walka rozpoczęła się około godziny 8-ej rano, 28 września. Kolumna czołgów bolszewickich została dopuszczona do lizjery lasu na 500 do 600 metrów i przyjęta celnym ogniem działek ppanc., a następnie dział 75 mm. Zanim zdążyła się rozwinąć i podejść do lasu, została w przeważnej części zniszczona.
Mjr Balcerzak, dowódca baonu, uderza swoim batalionem na miasto Szack. Natarcie to, wsparte ogniem naszej artylerii, rozwija się pomyślnie i po gwałtownej walce przed i w samej miejscowości opanowuje ją około godziny 12-ej, rozbijając i odrzucając na północ bolszewików. Był to zmotoryzowany oddział rozpoznawczy w składzie 8 czołgów /7-8 ton rosyjskiego Vickers`a/ i ponad jedna kompania strzelecka na samochodach. Nieprzyjaciel w popłochu wycofał się, pozostawiając poza czołgami jeszcze jeden czołg zaopatrzenia typu amfibia, 5 samochodów ciężarowych, 2 działka, parę ckm-ów i część swojej kancelarii, złożonej w jednym z domów. (...)
O godz. 13-ej dowódca grupy spotkał się w Szacku z ppłk. Sulikiem. W drodze z lasu do miejscowości widział palące się bolszewickie czołgi. (...)
Około godziny 14-ej z kierunku północnego zaznaczyło się już nowe działanie bolszewickie na miejscowość. (...)
Wśród papierów bolszewickich został znaleziony rozkaz dowództwa 52-ej dywizji strzeleckiej do działań w dniu 28 września. Dywizja ta działała z Kobrynia i miała za zadanie oczyszczenie terenu na wschód od rzeki Bug w szerokim pasie do wysokości miasta Włodawa. Analogiczną akcję oczyszczającą miały wykonać na zachód od Bugu inne wielkie jednostki. Grupa KOP, nazwana w tym rozkazie “bandą polskich oficerów” (...) miała być zlikwidowana w godzinach rannych dnia 28 września (...).
Wieczór 29-go i 30 września
(...) Grupa KOP liczy 30 września około 3.000 ludzi. (...) Przemarsz do miejscowości Wytyczno bez żadnych wypadków.Przy przekraczaniu szosy Włodawa-Trawniki, tuż na zachód od miejscowości Wytyczno, między godziną 1-ą a 2-ą w nocy 1 października, szosą z południa uderza na czołowe oddziały nasze kolumna czołgów bolszewickich. Zostaje ona przyjęta ogniem działek ppanc. i polówek, i odrzucona, tracąc 4 czołgi. Pod osłoną rozwiniętego baonu przechodzi następny baon i zaczynają przechodzić tabory.
O świcie dnia 1 października wzdłuż szosy i na zachodnią część miejscowości Wytyczno naciera piechota bolszewicka z czołgami, wsparta ogniem paru baterii. W tym czasie koniec taborów przechodzi szosę i kryje się w lesie na zachód od szosy. Natarcie bolszewickie zostaje odrzucone, artyleria nasza na stanowiskach rozpoczyna swój ogień. Artyleria bolszewicka ostrzeliwuje silnie las Wólka Wytyczna.
Około godz. 9-ej (...) bateria 75 mm ma jeszcze około 60 pocisków, haubice 8 do 10 na baterię. Mamy już ciężkie straty. (...)
Między godz. 8 a 9 rano przez radio baon “Polesie” dostał rozkaz uderzenia (...) na skrzydło nieprzyjaciela. Rozkaz ten został odebrany, ale natarcie nie wyruszyło. (...) ppłk Dyszkiewicz i ppłk Jur próbowali poderwać batalion do natarcia, ale ruszyła z nimi tylko garstka żołnierzy. Poszczególne grupki żołnierzy koło domów w Wytycznem zaczęły się poddawać. W tym też czasie ppłk Sulik /dowódca pułku “Sarny”/ zameldował dowódcy grupy KOP, że obrona absolutnie do wieczora nie wytrzyma. Żołnierze są wyczerpani, brak amunicji, zredukowane stany oddziałów; obawia się, czy potrafi odeprzeć jeszcze jeden zdecydowany atak.
O godz. 10.30 dowódca grupy KOP zwołał na odprawę dowódców będących na miejscu: płk Bittner /zastępca dowódcy grupy/, ppłk Sulik /dowódca pułku “Sarny”/, mjr Czernik /dowódca artylerii/, mjr Gawroński /szef sztabu grupy/, mjr Marcinkiewicz /ze sztabu dowództwa grupy/. Wszyscy zgodnie ocenili, że obrona w każdej chwili może być przełamana; jesteśmy stale pod groźbą oskrzydlenia z zachodniego kierunku, któremu nic przeciwstawić już nie możemy; artyleria jest wykończona /pozostało dosłownie na obie baterie 20 pocisków razem/; walczymy z przewagą, żołnierz jest wyczerpany fizycznie i moralnie, znający ogólną katastrofalną sytuację kraju [3], w każdej chwili może się załamać; już to się stało z baonem “Polesie”.
Przed dowódcą grupy KOP stały trzy ewentualności do wyboru:
1. walka do ostateczności - musi skończyć się zagładą,
2. oderwać się od nieprzyjaciela i rozproszyć się - uratowanie żołnierzy,
3. kapitulować - poddać się.
Dowódca grupy KOP gen. Orlik-Rueckemann nie mogąc zwyciężyć, nie chciał kapitulować, ale chciał uratować żołnierzy. Byliśmy już na zachód od rzeki Bug, na terytorium etnograficznie polskim. O ile oderwanie się uda, rozproszonym żołnierzom nie grozi niewola.
O godzinie 11-ej, dnia 1 października, dowódca grupy KOP ogłosił swoją decyzję i wydał rozkazy. O godzinie 12-ej kończymy walkę i odrywamy się pod przykryciem lasu. (...)
Dowództwo grupy (...) dotarło do lasu na południe od miejscowości Parczew i tu około godz. 16-ej zebrało się około 30 oficerów ze sztabu grupy, z pułku “Sarny” i artylerzyści.
Przynieśli oni następujące wiadomości: przerwanie walki, osiągnięcie pierwszego odskoku i rozproszenie się zostało przeprowadzone pomyślnie. (...)
Dowódca KOP przedstawił zebranym, że mimo zakończenia przez nas otwartej walki orężnej w mundurze żołnierza polskiego nie wolno nam się wycofywać z walki. Walka ta musi być przez nas od tej chwili inaczej prowadzona. Musimy znowu przejść do konspiracji. (...)
Większości tych 30 oficerów udało się szczęśliwie dotrzeć do Warszawy (...).
Zestawienie działań bojowych grupy KOP od 17 IX do 1 X 1939
I. MarszeMarszowy wysiłek grupy w ciągu 18 dni marszów /noc z 29/30 bez marszu/ wynosił od 380 do 447 km. Na jeden dzień marszu przeciętnie 32 km. Na 13 dni marszowych wypadało 6-7 marszów nocnych.
II. Walki
Oddziały KOP walczyły w czasie 15 dni działań w ciągu od 6 do 9 dni. Walczyły dwa do czterech dni nad granicą Państwa, stoczyły jedną potyczkę z dywersantami pod Ratnem i dwie bitwy /z Armią Czerwoną/ pod Szackiem i pod Wytycznem. W sumie oddziały grupy KOP walczyły nad granicą na odcinku około 300 km, zbierając się ze strażnic w kompanie i baony w walce; organizują grupę KOP w składzie około 8 baonów, 2 baterii i jednego szwadronu, i znad granicy przechodzą w walkach przez całe Polesie ze wschodu na zachód, przebijają się przez nieprzyjaciela do Bugu, niszcząc w tych walkach nieprzyjacielowi 17 czołgów i przynajmniej jeden samolot. (...)
gen. WILHELM
ORLIK-RUECKEMANN
Opracował Leopold Jerzewski [właśc.: Jerzy Łojek], Wydawnictwo GŁOS, Warszawa 1985, str. 20., I wydanie krajowe, projekt okładki: N. L. [właśc.: Marek Kopyt]ORLIK-RUECKEMANN
[1] tu i później autor pisze o sobie w trzeciej osobie liczbie pojedynczej. (red.)
[2] baon - skrót od batalion (red.)
[3] w całej relacji gen. W. Orlik-Rueckemanna jest to jedyna wzmianka o dostrzeganiu w tym momencie ogólnej beznadziejnej sytuacji Rzeczypospolitej; wydaje się, że dla motywacji działań tej grupy ogólne położenie obrony kraju długo nie miało istotnego znaczenia o charakterze demoralizującym (L. J.)
glos.com.pl
----------------------------------------------------------------------------------------------------------
Mircze: W trosce o prawdę, pamięć i przyszłość - oświadczenie Wójta Gminy Mircze w sprawie tegorocznych Europejskich Dni Dobrosąsiedztwa - Audio
Data dodania: 2013-07-16
W związku z ostatnimi wydarzeniami na Ukrainie tegoroczne Europejskie Dni Dobrosąsiedztwa Granica 835 Kordon Kryłów - Krecziw nie odbędą się w tradycyjnej formule.
Wójt Gminy Mircze Lech Szopiński, który jest jednym z głównych organizatorów tego wydarzenia, postanowił, że tym razem pontonowy most nie połączy brzegów Bugu, a cała impreza, odbywająca się dotąd po obydwu stronach granicy, zostanie ograniczona do jednego koncertu w Kryłowie.
W oświadczeniu, przekazanym za pośrednictwem Informacyjnej Agencji Samorządowej, Lech Szopiński tłumaczy powody swojej decyzji.
"14 lipca 2013 roku w Łucku na Wołyniu został obrażony Prezydent RP, który przybył tam, by uczestniczyć w uroczystościach religijnych, zorganizowanych w 70 rocznicę rzezi wołyńskiej. Została pogwałcona święta zasada gościnności. Dzień później Wołyńska Obwodowa Rada zamiast potępić mordy, potępiła uchwałę polskiego parlamentu. Mimo, że prezydent prosi o nienadawanie incydentowi w Łucku specjalnego znaczenia, uważam, że nie można przejść nad nim do porządku dziennego. Od wielu lat osobiście angażowałem się bardzo aktywnie w działalność, mającą na celu budowę nowej jakości stosunków międzysąsiedzkich na pograniczu Polski i Ukrainy. Mimo iż moja najbliższa rodzina została srodze doświadczona w tamtych latach, uważałem i nadal uważam, że pamiętając o tragicznej przeszłości, musimy patrzeć z nadzieją w przyszłość, z myślą o szansach dla nowych pokoleń. Nigdy nie odmawiałem i nadal nie będę odmawiał pomocy młodym, ukraińskim wolontariuszom, studentom, członkom "Płasta", porządkującym groby na prawosławnych i grekokatolickich cmentarzach na terenie gminy Mircze.
W oświadczeniu, przekazanym za pośrednictwem Informacyjnej Agencji Samorządowej, Lech Szopiński tłumaczy powody swojej decyzji.
"14 lipca 2013 roku w Łucku na Wołyniu został obrażony Prezydent RP, który przybył tam, by uczestniczyć w uroczystościach religijnych, zorganizowanych w 70 rocznicę rzezi wołyńskiej. Została pogwałcona święta zasada gościnności. Dzień później Wołyńska Obwodowa Rada zamiast potępić mordy, potępiła uchwałę polskiego parlamentu. Mimo, że prezydent prosi o nienadawanie incydentowi w Łucku specjalnego znaczenia, uważam, że nie można przejść nad nim do porządku dziennego. Od wielu lat osobiście angażowałem się bardzo aktywnie w działalność, mającą na celu budowę nowej jakości stosunków międzysąsiedzkich na pograniczu Polski i Ukrainy. Mimo iż moja najbliższa rodzina została srodze doświadczona w tamtych latach, uważałem i nadal uważam, że pamiętając o tragicznej przeszłości, musimy patrzeć z nadzieją w przyszłość, z myślą o szansach dla nowych pokoleń. Nigdy nie odmawiałem i nadal nie będę odmawiał pomocy młodym, ukraińskim wolontariuszom, studentom, członkom "Płasta", porządkującym groby na prawosławnych i grekokatolickich cmentarzach na terenie gminy Mircze.
Od pięciu lat wspólnie z partnerami z Iwanicz, Nowowołyńska i Łucka, organizujemy z Fundacją Kultury Duchowej Pogranicza Europejskie Dni Dobrosąsiedztwa Granica 835 Kordon Kryłów-Krecziw, dni, których symbolem jest most pontonowy, łączący oba brzegi granicznego Bugu, pozwalający uczestnikom tych wydarzeń swobodnie przekraczać granicę. Wspólna modlitwa, zabawa i koncerty to wszystko miało i ma na celu budowę dobrosąsiedzkich stosunków, wzajemne pojednanie, poznanie i zrozumienie nawet tych najbardziej bolesnych dla obydwu narodów spraw. Ta impreza oraz wiele innych, wyzwoliły po obydwu stronach granicy wielką aktywność mieszkańców nadbużańskich wiosek i miast. Pojawiły się wspólne projekty i nadzieja na szybki rozwój. Na 10 i 11 sierpnia zaplanowano piąte, jubileuszowe Europejskie Dni Dobrosąsiedztwa pod hasłem "Żadnych granic". Jednak w takiej atmosferze, w której okupantami nazywa się bestialsko mordowane kobiety, dzieci i starców, czy spokojnych wołyńskich chłopów, bo tak głosi oświadczenie wołyńskiej rady, w takiej atmosferze, w mojej ocenie, wspólne świętowanie byłoby wielką hipokryzją. Dlatego postanowiłem, że piąte Europejskie Dni Dobrosąsiedztwa nie odbędą się w takiej formie i kształcie, jak poprzednie. Ograniczymy się tylko do organizacji 11 sierpnia jednego koncertu w Kryłowie i, jeżeli będzie taka wola z obydwu stron, wspólnej modlitwy ekumenicznej w intencji przede wszystkim prawdy i zdrowego rozsądku oraz opamiętania, których w dalszym ciągu brakuje.
Za tę decyzję przepraszam szczególnie naszych ukraińskich partnerów i wiernych przyjaciół. Może po pewnym czasie wrócimy do wspólnych planów.
Parafrazując poetę i jego wiersz powiem, że "Budowałem na piasku i zwaliło się. Budowałem na skale i zwaliło się. Nie wiem czy starczy mi sił, by kolejną budowę zacząć od dymu z komina".
Wójt Lech Szopiński podkreślił, że jest to jego osobista i suwerenna decyzja.
Za tę decyzję przepraszam szczególnie naszych ukraińskich partnerów i wiernych przyjaciół. Może po pewnym czasie wrócimy do wspólnych planów.
Parafrazując poetę i jego wiersz powiem, że "Budowałem na piasku i zwaliło się. Budowałem na skale i zwaliło się. Nie wiem czy starczy mi sił, by kolejną budowę zacząć od dymu z komina".
Wójt Lech Szopiński podkreślił, że jest to jego osobista i suwerenna decyzja.
źródło: ias24.eu
(fot. arch. GOK Mircze)
KOMENTARZE: 6
BRAWO BRAWO BRAWO
2013-07-24 12:26:23 | autor: miko
Za tą decyzja wójta powinny pójść konkretne działania, a więc przede wszystkim porządkowanie miejsc pochówku naszych Rodaków za Bugiem w takich miejscowościach jak: Krzeczów , Morozowicze , Michale , Kol. Wołczek i Leznica !!
2013-07-18 11:04:51 | autor: dzaro60
Tak Panie Wójcie! słuszna decyzja! nie można zapomnieć tego co było na Wołyniu, nie można zapomnieć tego co działo się na naszych terenach! A teraz zniewaga naszej głowy Państwa a zarazem i nas wszystkich! kto jest prawdziwym POLAKIEM nie przejdzie obok tej sprawy obojętnie!
2013-07-18 10:28:12 | autor: basienka1
Jesteśmy z Panem .........
odważna i słuszna decyzja nie można lekceważyć takich działąń........ jakie miały ostatnio miejsce i udawać że wszystko jest ok
odważna i słuszna decyzja nie można lekceważyć takich działąń........ jakie miały ostatnio miejsce i udawać że wszystko jest ok
2013-07-16 23:32:46 | autor: calibra
Brawo słuszna decyzja!!!!!!!!!!!
2013-07-16 14:47:50 | autor: nogax
...pochwalam taką decyzję...
a jaki środek lokomocji będzie najlepszy?..
OdpowiedzUsuńNa miejsce samochodem, potem chyba rower.
OdpowiedzUsuńBudda namawiał na spływ, ale na rowerach można więcej zobaczyć, pojechać nad jezioro Świteź.
plan ciekawy
UsuńWyjechać 8 sierpnia w czwartek i powrót w poniedziałek 12.
OdpowiedzUsuńpopłynęłabym kajakiem, ale to ja
OdpowiedzUsuńno to zapraszamy, popłyniemy kajakami!
UsuńAndrzej, skąd są informacje o bitwie pod Szackiem i reszta textu z decyzją wójta gminy Mircze i komentarzami? Klarowna decyzja, nawiasem... odważna w naszej rzeczywistości...
OdpowiedzUsuńnapisane: ias24.eu,dobroni.pl,glos.com.pl
OdpowiedzUsuńPrzepraszam, nie dostrzegłam
Usuńwcale nie odważna, tylko uczciwa.
OdpowiedzUsuńOkoliczności są dziś takie, że uczciwość staje się odwagą, gdy naraża człowieka na niepożądane konsekwencje...Wójt nie działa w politycznej próżni... Stał się niepoprawny, bo przecież głos z góry mówi "nic sie nie stało"
UsuńMasz rację, w niektórych przypadkach uczciwość odbierana jest jako odwaga. Nie można zwalać jednak winy na okoliczności. Dla uczciwych nigdy nie było dobrych czasów / za okupacji, za komuny, i dzisiaj/.
UsuńWójt mógł się dla kogoś stać niepoprawnym, ale musimy pamiętać, że wybrali go wyborcy i on odpowiada tylko przed nimi. Oni z pewnością wolą swojego wójta niż "głos z góry".
Jak będziemy uważali uczciwość za heroiczną odwagę to już będzie po nas!
Zastanawiam się, skąd to się bierze, że reakcje "normalne" i "naturalne" coraz cześciej uznajemy za coś wyjątkowego, bohaterstwo... Zakłamane pojęcia, przeinaczone znaczenia, przemianowane wartości - tak zmienił się świat...Aż do chwili, gdy nie sposób już z tym żyć. i trzeba coś z tym zrobić. Gdy nie sposób dłużej udawać, że jest "fajnie" w chaosie.
Usuń