poniedziałek, 1 lipca 2013

Brama "open"

To, to to, właśnie - to ! Proces !!!!! Najpewniejsze i nieustanne, w czym jesteśmy zanurzeni. Najbardziej stabilne zjawisko czasu - zmiana... Uduszę się chyba od nadmiaru myśli, jak wyjadę... Odkręcam więc wentyl odrobinkę i publikuję coś na temat - potraktujcie metaforycznie :)
 Tytuł, poza tym, który nadałam, brzmi   "o ! Grójec" . Potem będzie "kogel-Mogielnica" . Za tydzień. A wszystko po to, by powiedzieć o miasteczkach polskiego "śródziemia", "miasteczkach bez powodu", w których prawie nie słychać już dawnych zamysłów lokacyjnych, dawnych ważkich przyczyn, dla których wzrastały do świetności. O miasteczkach, które nieśpiesznie poszukują nowej tożsamości i brną w te same wszędzie furtki i bramy, okładają się kostką Bauma, nieświadome, że prawda o nich leży tuż - i - poza ostatnim betonowym krawężnikiem, że tam trzeba by przywiązać się, by dokopać się siebie, albo raczej wspiąć sie do odrębnego, znaczącego cokolwiek wizerunku.
Jak to się dokonuje ? Którędy ?
Tędy i owędy... Oto szyld świecący technicznie w starej bramie - memento tej otwartości na zmianę. Oto źródło - las anten. Płynie przez nie sygnał urabiający świadomość na jednakową papkę. Oto nieudolne próby klecenia "działalności" , obraz przetrwania w surowych naszych okolicznościach, owoc podejmowanych gdzieś daleko, daleko ważkich decyzji ekonomicznych, społecznych.... Wyczekiwanie na balkonach ze wzrokiem wlepionym w    "o ! idzie ! ale laska !"....
Na placu pyszni się ratusz klasycystyczny, odnowiono ze dwa zabytki, nieźle trzyma się późnogotycki kościół. Piotr Skarga ciągle tam naucza - strąca w otchłań piekieł jedno a wynosi w niebo drugie... czy jest słyszalny ? Czy pyta ktokolwiek o treści tych nauk ?  Miasteczko wiruje codziennością, tony jabłek przemieszczane są ciężarówkami, plantatorzy liczą mamonę - i dobrze ! Lecz kto by widział w tym wirowanie ruletki .... W jakim punkcie zatrzyma sie wskazówka, co pokaże... "Tego jeszcze nie wiadomo...."    Tymczasem jest tak, że z szyldu "perfumeria" opadają literki i nikt ich nie podnosi. A "miejsce na twoją reklamę" wisi wprost na murze więzienia. Metaforycznie ???? No pewnie !
A















A uśmiech z Grójca zostawiam Wszystkim na koniec - niech sobie wisi, aż wrócę i wszystko opowiem :)


10 komentarzy:

  1. Na gorąco :)

    Przewróciło się niech leży cały luksus polega na tym
    że nie muszę go podnosić będę się potykał czasem
    będę się czasem potykał ale nie muszę sprzątać

    zapuściłem się to zdrowo coraz wyżej piętrzą się graty
    kiedyś wszystko poukładam teraz się położę na tym
    to mi się wreszcie należy więc się położę na tym

    coś wylało się nie szkodzi zanim stęchnie to długo jeszcze
    ja w tym czasie trochę pośpię tym bezruchem się napieszczę
    napieszczę się tym bezruchem potem otworzę okna

    w kątach miejsce dla odpadków bo w te kąty nikt nie zagląda
    łatwiej tak i całkiem znośnie może czasem coś wyrośnie
    może ktoś zwróci uwagę ale kiedyś się wezmę

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja tam lubię taką właśnie beznadzieję. Bo nasz polski człowiek albo jest taki właśnie, albo robi sobie przed domkiem ogródek z tujami, a alejki ma w kostce bauma.

    OdpowiedzUsuń
  3. Beznadzieja... Nie wiem, czy można obserwowane obrazy tak jednoznacznie określić, ale pewnie jest tu jakaś cząstka prawdy o nas... Cząstka, fragment... Nadzieja jakoś jednak także wciąż istnieje, wprawia w ruch... Wybieramy spośród tego, co mamy do dyspozycji. Jest rzeczą istotną, by umieć dostrzec jak największą liczbę możliwości... Czym jest uwarunkowana ta umiejętność ? - wieloma czynnikami kształtującymi świadomość, tym, jakimi ludźmi i treściami jesteśmy otoczeni, czym nasiąkamy, co nas budowało... To chyba Einstein twierdził, że "...są sytuacje, gdy wiekszość twierdzi, że coś jest niemożliwe. Po czym przychodzi ten jeden, który to robi, bo nie wiedział, że się nie da"... Co do tej drugiej strony medalu - myślę, że wiele jest w tym zwykłego naśladowania. Powielanie jest ważną składową procesu uczenia się... I dlatego wolę mówić o procesie i o zmianie. Myślę, że właśnie jesteśmy jej świadkami (i uczestnikami), i to na wielką skalę... Jedno zastrzeżenie - buntuję się wewnętrznie, gdy słyszę, iż na skutek zbudowania paru obiektów sportowych, lotniska i kilku stacji kolejki dokonujemy, jako społeczeństwo jakiegoś radykalnego "skoku cywilizacyjnego"... - to czysta propaganda, którą tu i ówdzie można czytać. Zwłaszcza, że w wyniku tego "budowania" pogwałcone zostały w sposób oczywisty liczne wartości etyczne... Pomijam, że płytki ze ścian tych nowoczesnych obiektów - już odpadają :)

    OdpowiedzUsuń
  4. tylko ja mówię o środowisku zewnętrznym, o tym co możemy zaobserwować dookoła nas. Lubię taką beznadzieję, znaczy tyle , że bardziej mnie ciekawi naturalny człowiek, taki ze swoimi problemami, niż taki na pokaz.

    OdpowiedzUsuń
  5. Kapitalne zdjęcia - jak dla mnie: taki trochę reportaż z polskości.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję w imieniu Ani. Ona naprawdę jest zafascynowana Polską.
      Gratuluję też szwedzkiego bloga i ogromnej szwedzkiej pasji, ładne to podążanie fotograficzne za kolorem.

      Usuń
    2. z jej części:) byłabym bardzo ostrożna z uogólnianiem.

      Usuń
    3. N. - dzięki za dobre słowo... Zdjęcia ? - nie, to świat jest kapitalny, świat dokoła, bliższy,i daleki, rozmaity, wielobarwny i wielowymiarowy, nie poddający się uogólnianiu, choć pokusa zawsze jakoś w to strąca. By sobie ułatwić...By poczuć się bezpieczniej... Nie dajemy się, badamy, szperamy, dotykamy... Polskość jest wielowątkową tkaniną i nigdy dość mi otulać się nią :)

      Usuń
  6. Dla jasności, bo źle blog dodał mój wpis-
    odpowiedź dotyczy wpisu N. - pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń