czwartek, 27 czerwca 2013

Zacznę od zdjęcia, które zrobiłem po nocnej dyskusji jeszcze przed wschodem słońca. Krzyż ten stoi zaraz przy drodze z domu Kaśki do wsi, zaraz za strumieniem. Do tego zdjęcia mam wielki sentyment, gdyż mówi wiele o ludziach, którzy tu mieszkali i tych, którzy w te strony wędrują obecnie.
Wcale się nie dziwie, że o miejscu tym myślisz codziennie. Ciebie łączą wspomnienia, mnie zaś ciągną te jeszcze nie zrobione zdjęcia.
Nie ma chyba w Polsce takiego drugiego regionu jakim jest Beskid Niski i Łemkowszczyzna.
      Masz rację, że Kaśka to niesamowita kobieta. Ciekawa w rozmowie i swojej historii życia, No i przede wszystkim niesamowicie gościnna. Taką gościnnością, która mi bardzo pasuje, polegającą na zaufaniu do drugiego człowieka i całkowitym luzie, na autentyczności.
Bywam tam raczej sporadycznie, ale myślę, że mnie pamięta. Ostatnio załatwiła mi autograf tego znanego prozaika z za płota, pieszczotliwie zwanego Świnią i to po pół roku od zamówienia.
Jedynym mankamentem Wołowca jest odległość do pokonania. Gdy jednak połączy się wyjazd z odwiedzeniem np. Św. Krzyża czy Wąchocka to robi się całkiem niezła trasa.
Myślę,że to jeszcze ustalimy kiedy taki wyjazd miałby sens. Anka wspominał, że niebawem wybieracie się do mnie, co mnie oczywiście cieszy i mam nadzieje, że wybierzemy się do Tumu gdyż to fajne miejsce, a wisi tam jej wystawa z kapliczkami. Może kupimy jakiś obraz!


Na zakończenie ciekawy jestem czy mój blogowy pomysł Ci się podoba. U pana N. nie podobało mi się, że pracujemy na niego, tutaj każdy robi swoje, tylko że swojego możemy stworzyć nasze.
Coś mi się skojarzyło z komuną. tam też nie liczył się człowiek tylko partia, a mnie uczono na religii, że najważniejsza jest moja indywidualność.

pozdrawiam

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz